Brzydka skrzynka po owocach

Czy kiedykolwiek wspomniałam, choć słowem, że lubię mieć pod górkę? Jakoś sobie nie przypominam. Nie ulega wątpliwości, że kocham góry, choć tegoroczne moje wyczyny świadczą jednoznacznie o całkowitym spadku mocy. Nie mniej jednak, z tego co wiem, jak się już człek na taką górkę wdrapie to potem musi jakoś zejść i wtedy jest raczej z górki niż pod. No, ale w życiu bywa inaczej i teraz jestem na etapie pod górkę. Uff.

Weźmy choćby taką prostą rzecz jak pomalowanie rodzicom mieszkania. Prosta sprawa Ty bierzesz górę, ja dół albo Ty malujesz jeden pokój, a ja drugi. Wydawałoby się kilka dni i jest po sprawie, ale nie, farba musiała zacząć odłazić i zamiast malowania było skrobanie starej farby. W międzyczasie upuściłam sobie na palec od nogi drzwi, wyjąć je z futryny było dość łatwo, tylko utrzymać już nieco trudniej, ale kto by prosił o pomoc. Skakałam, syczałam, i przeklinałam jak szewc, nie pomogło. Taki pulsujący palec miewał chyba tylko kot Jinks, ale przynajmniej zapomniałam, że krzyż mnie boli. Na pocieszenie pobiegłam do pobliskiej cukierni po ciasto, aby sztucznie wywołać nieco endorfin. Zamiast endorfin otrzymałam solidną dawkę wody, dopadła mnie burza. Wierzcie mi zmokła kura wygląda dostojniej. Najciekawszy chyba był powrót do domu, ponieważ przemokłam do suchej nitki i musiałam się przebrać w moje robocze galotki a'la Szurkowski umazane farbą, gipsem i czym tam jeszcze, dałam tym samym trochę radości napotkanym przechodniom. Tak mogłabym mnożyć różne historyjki, a to było dopiero pół dnia, wcale nie najgorszego.

Dość biadolenia. Pod górkę czy z górki w ramach odprężenia odmieniłam nieco brzydką skrzynkę po owocach. Teraz jest to pomalowana brzydka skrzynka po owocach, ozdobiona różą, rozjechanym napisem i motylkami tu i ówdzie oraz reliefem. Miałam to zrobiłam, bo koniecznie szybko musiałam przetestować nowo nabyty szablon, zbyt szybko :)

Spodobało Ci się? Zostaw proszę komentarz. Udostępnij dalej! Swoim poleceniem wywołasz mój uśmiech.