Dziś u mnie nie pada tylko leje jak z cebra, a ja chciałam Wam pokazać konewkę. W ogrodzie dzisiaj się nie przyda, ale do podlewania kwiatów stojących na parapecie lub kwietniku będzie w sam raz. Poza tym deszcz w końcu przestanie padać, przynajmniej taką mam nadzieję. Tak sobie myślę, że taka delikatna, pastelowa konewka może również służyć jako dekoracja.
A jak się ją robi?
Bierze się trochę żelastwa, maluje (przynajmniej ja tak zrobiłam) primerem i podkładem, potem farba akrylowa w kolorze kości słoniowej, bukieciki drobnych kwiatków pozyskanych z serwetek, trochę kropek i pasty postarzającej, ale odrobinę, bo ma być subtelnie i lakier (oj dużo lakieru matowego, taki lubię).
Był plan zastosowania spękań, ale córka mnie od tego odwiodła, choć nie powiem, że po cichu nie próbowałam od spodu :). I tu miałam przygodę z produktami Renesans. Użyłam werniksu postarzającego, a następnie pękającego (do tej pory wychodziły mi dość fajne spękania, stosowałam te preparaty między innymi na moich ikonach), a tym razem kalpa. Spękania nie wyszły, zero, nul. I masz babo placek. Zeszlifowałam i zrobiłam tak jak córcia sugerowała. Czasami trzeba słuchać młodszych.
Spodobało Ci się? Zostaw proszę komentarz. Udostępnij dalej! Swoim poleceniem wywołasz mój uśmiech.
Rewelacyjna konewka,świetna aranżacja zdjęć :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się podoba. To jest moja pierwsza konewka :) Jakoś wolę drewno,
UsuńŚwietna konewka :) delikatna i urocza :) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńRównież serdecznie pozdrawiam i dziękuję pięknie :) Zastanawiam się, czy nie przydałyby mi się słowa krytyki, bo dziś mam dzień, w którym najchętniej rzuciłabym wszystko w diabły. Taki kop w 4 litery albo by mnie jeszcze bardziej zniechęcił albo dał moc do dalszego działania :)
UsuńAż przyjemnie się patrzy na taką konewczkę :)
OdpowiedzUsuńLubię takie w miarę proste ozdoby, nadmiar mnie nie przekonuje, ale może jeszcze zmienię zdanie, jak będę umiała robić bardziej skomplikowane rzeczy :).
UsuńBardzo ładna :) Romantyczna i delikatna...
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem córcia miała rację, że spękania nie są potrzebne :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
Dziękuję, ano już dawno przyznałam jej rację. Skorzystam z zaproszenią na pewno, ale nie dziś. Sprawy zawodowe czekają na pilne rozwiązanie :)
UsuńTak to jest ze spękaniami i jeszcze tyle trzeba na nie czekać. Mimo, że nadają dużej klasy przedmiotom to ze względu na to czekanie zwykle nie chce mi się ich stosować, ale Ty się nie martw. Twoja konewka ma ogrom klasy i jest subtelna i delikatna. Urocza!
OdpowiedzUsuńPostanowiłam już nie myśleć o tej konewce, bo nowe wyzwania czekają. Sprawa spękań pozostaje jednak otwarta, może już nie na tej konewce. Wyżej wymienioną można zawsze przerobić, choć tego nikt nie lubi :)
OdpowiedzUsuńBez spękań też śliczna. Delikatna,nie za bardzo przeładowana w dekoracjach. Urocza.:)
OdpowiedzUsuń